Iga Świątek skonfrontowana z odważnymi słowami swojej pogromczyni. Polka odpłaciła pięknym za nadobne
Iga Świątek w pewien sposób odpłaciła pięknym za nadobne Julii Putincewej, gdy została skonfrontowana ze słowami swojej pogromczyni, która zaakcentowała jej zdaniem jeden, niepodważalny fakt. Urodzona w Moskwie reprezentantka Kazachstanu podkreśliła, że to nie Polka wypuściła ten mecz z rąk, tylko to ona go wygrała. Najlepsza tenisistka świata jednak nie zamierzała zagrać na nucie swojej rywalki.
Julii Putincewej nie chodziło o nic innego, jak od razu wykluczenie wszelkich zamiarów umniejszania jej wynikowi. Aby postawić tamę potencjalnym wypowiedziom, które jej zdaniem byłyby wobec niej dalece niesprawiedliwe. A przede wszystkim musiała mieć na myśli to, jak okazało się po chwili, by powodów jej zwycięstwa nie szukać w (nie)dyspozycji najlepszej tenisistki świata.
– Szczerze uważam, że na to zasługuję, ponieważ przez cały rok grałam dobrze. Miałam pecha w niektórych meczach, które przegrałam bardzo, bardzo “ciasno”. Ale w tym meczu byłam naprawdę skupiona i powiedziałam: “no dobra, tym razem to wezmę”. Jestem wyjątkowo szczęśliwa, ponieważ to nie było tak, że ona wypuściła z rąk ten mecz, to ja go wygrałam – przekonywała zawodniczka, która obecnie notowana jest na 35. miejscu na świecie.
Tymczasem Polka wcale nie zamierzała grać w “grę” Putincewej, o czym przekonaliśmy się bardzo szybko, gdy padło pytanie właśnie o te słowa jej przeciwniczki.- Myślę, że nigdy nie jest to tylko kwestia jednej osoby, ponieważ rozgrywamy mecz w tenisa. Zatem chodzi też o to, co ja gram. Całkowicie pozwoliłam jej wrócić do meczu w drugim secie, nie powinnam była tego robić. Popełniłam też kilka błędów, ale na pewno wykorzystała swoją szansę – odparła, wydaje się bardzo rozsądnie, Iga Świątek.