Oskarżyła Igę Świątek o fałsz. Tylko spójrzcie, co działo się później
Danielle Collins z hukiem skończyła pojedynek z Igą Świątek. Amerykanka nie dość, że poddała mecz przy wyniku 6:1, 2:6, 4:1, to jeszcze powiedziała, że Polka jest nieszczera i fałszywa w kontekście jej kontuzji. Jakież było zdziwienie ekspertów, gdy dwie godziny po poddaniu się, Collins… wróciła na kort i grała dalej.
To był prawdziwy tenisowy horror, w którym nie zabrakło absolutnie niczego — zwroty akcji, gwizdy kibiców, nokautujące uderzenie, po którym nasza reprezentantka padła na kort oraz krecz Collins. W trzecim secie Świątek szybko uzyskała przewagę, a przy prowadzeniu liderki rankingu 4:1, jej rywalka zdecydowała się poddać mecz. — Nie ma mowy, żebym mogła dalej grać — przekazała sędzi spotkania, a następnie podeszła do naszej reprezentantki i pogratulowała jej zwycięstwa, jednocześnie kierując do niej szereg pretensji.
—Powiedziałam Idze, że nie musi być nieszczera, fałszywa w kontekście mojej kontuzji. Dużo dzieje się przed kamerą czy wśród ludzi, ale to, co dzieje się w szatni to już inna sprawa. Nie mam tu zbyt miłych doświadczeń. Nie potrzebuję nieszczerości. Niech ludzie zachowują się tak, jak czują, nie potrzebuje fałszu — powiedziała Danielle Collins, a całe zajście zostało uchwycone na poniższym nagraniu.
W rozmowie z mediami 30-latka ujawniła jednak, że miała poważne problemy zdrowotne, które uniemożliwiły jej dalszą rywalizację i równorzędną walkę z liderką rankingu w decydującym secie. Przekazała, że miała objawy udaru słonecznego, drgawki i łapały ją skurcze. Ponadto narzekała, że była wycieńczona, a na korcie nie było do dyspozycji zimnej wody. Dokuczała jej również kontuzja mięśni brzucha.