Ekspert o relacjach w zespole Igi Świątek i roli Darii Abramowicz: Może ona właśnie tego chce? [WYWIAD]
Koniec współpracy Igi Świątek z trenerem Tomaszem Wiktorowskim wywołuje wciąż bardzo duże emocje. O przyczynach głośnego rozstania wciąż niewiele wiadomo, więc komentatorzy i kibice prześcigają się w domysłach, plotkach i spekulacjach. Czy równowaga w zespole Igi Świątek została zachwiana, a psycholog Daria Abramowicz odgrywa zbyt dominującą rolę? – Przecież nie ma czegoś takiego jak kanon, jak ma wyglądać tenisowy zespół. Może Iga jako osoba wrażliwa i emocjonalna właśnie tego chce i jest jej z tym bardzo dobrze? – mówi w rozmowie z “Super Expressem” Tomasz Wolfke, tenisowy ekspert.
“Super Express”: Zgodzisz się, że ostatnio były symptomy, że współpraca Igi Świątek i trenera Tomasza Wiktorowskiego zaczyna się wypalać?
Tomasz Wolfke: Był choćby ten trening przed US Open, który po ok. 20 minutach się skończył. A ponieważ można go było w internecie obejrzeć, każdy mógł dostrzec złośliwości Tomka wobec Igi, która akurat strzeliła focha. Ale to jest normalne. Myślę, że jak ludzie widzą się przez 300 dni w roku i ze sobą współpracują na zasadach bardzo partnerskich, to takie sytuacje się zdarzają. Tym bardziej, że to jest bardzo trudny układ. W tenisie zawodnik czyli szef płaci, a równocześnie musi się podporządkować. W żadnym innym sporcie to nie występuje, bo trener jest na ogół zatrudniany przez kogoś z zewnątrz. Tutaj jest odwrotnie – to zawodnik zatrudnia trenera i z jednej strony ma obowiązek współpracować, ale ma też prawo do swojego zdania. Stąd też pewnie biorą się częste zmiany trenerów u innych zawodniczek.
– No właśnie. Iga w ciągu ponad ośmiu lat miała tylko dwóch szkoleniowców – Piotra Sierzputowskiego i Tomasza Wiktorowskiego.
– I to jest wszystko w bardzo poprawnym rytmie. Dlatego nie ma w tym nic sensacyjnego, że zakończyli współpracę. Nie wiemy tak naprawdę co się w tym zespole stało, ale trzy lata współpracy w tenisie to jest taki okres zupełnie normalny, a w tym okresie Iga i Tomek odnieśli wspólnie oszałamiające sukcesy. Natomiast ostatnio były już zastrzeżenia wobec stylu gry Igi. Ja nawet zawsze otwartym tekstem mówiłem, że jej tenis jest za bardzo jednowymiarowy, ale też nie można mieć do niej o to pretensji, bo jest też taka szkoła tenisowa, która mówi, że ćwiczymy do bólu to, co umiemy najlepiej i tymi dwoma, trzema uderzeniami wszystkich ogrywamy, tak jak w przypadku Igi.