Sport

Po narodzinach dziecka odstawiono ją na boczny tor. Teraz mówi o niej cała Polska!

Aleksandra Jarecka jeszcze na kilka tygodni przed igrzyskami olimpijskimi nie była pewna, czy w ogóle w nich wystąpi. Wszystko przez kontrowersje związane z wyborem zawodniczek przez Polski Związek Szermierczy. Choć ranking wskazywał na to, że miejsce w drużynie, a nawet w turnieju indywidualnym, się jej należy, musiała o nie do samego końca walczyć.

Polskie szpadzistki w składzie Aleksandra Jarecka, Renata Knapik-Miazga, Martyna Swatowska-Wenglarczyk i Alicja Klasik wywalczyły brązowy medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. Zrobiły to, choć na 4,34 sekundy przed końcem Chinki prowadziły z nimi 31:30. Aleksandra Jarecka nie zmierzała jednak wywiesić białej flagi.

Aleksandra Jarecka bohaterką! Trafiała w najważniejszych momentach
Najpierw trafiła Chinkę, doprowadzając do dogrywki, a w dodatkowej minucie wyprowadziła kolejny celny cios, którym zapewniła Polsce pierwszy od 16 lat medal olimpijski w szermierce. Po zakończonym meczu bohaterka zdjęła maskę i wydała w kierunku koleżanek głośny okrzyk.

Jarecka upadła na planszę i skrywając twarz w dłoniach, zalała się łzami. “Pierwszy raz w życiu popłakałam się ze szczęścia na zawodach” — wyznała później. Sukcesu naszej kadry i samej Jareckiej mogło w Paryżu w ogóle nie być. Wszystko przez to, co w ostatnich tygodniach działo się w Polskim Związku Szermierczym.

Aleksandra Jarecka nie dostała miejsca w trójce
Historia ostatnich miesięcy Jareckiej jest niezwykła. Prawniczka wróciła do uprawiania zawodowego sportu pod koniec ubiegłego roku po przerwie spowodowanej narodzinami dziecka. Synek jest obecny z nią także na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Po wywalczeniu medalu ze łzami w oczach mówiła o tym, jak nie może się doczekać, by go przytulić.

Related Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back to top button