Jan Zieliński obiecał zmarłemu ojcu, że wygra Wimbledon. Dotrzymał słowa! [WYWIAD]
Jan Zieliński (27 l.) i Su Wei Hsieh (38 l.) do triumfu w mikście w Australian Open dorzucili zwycięstwo w Wimbledonie. Polski tenisista zdradził, że przed śmiercią ukochanego ojca obiecał mu, że wygra turniej na londyńskiej trawie. – I dotrzymałem słowa – mówi w rozmowie z “Super Expressem”.
“Super Express”: – Tytuł zdobyłeś na słynnym Korcie Centralnym nazywanym “Świątynią Tenisa”. Na tobie też atmosfera tego miejsca zrobiła szczególne wrażenie?
Jan Zieliński: – Tak, to magiczny kort. Myślę że jest owiany taką tajemnicą. To kort, na który bardzo ciężko jest się dostać i postawić na nim stopę, a mi było dane zagrać tam dwa mecze i jeszcze sięgnąć po wielkoszlemowy tytuł, więc na pewno był to wielki zaszczyt, przywilej i niesamowite przeżycie. Marzyłem o tym od małego.
– Razem z Su-Wei Hsieh zagraliście w tym roku w trzech Szlemach i przegraliście zaledwie jeden mecz, w półfinale Roland Garros. Można powiedzieć, że stworzyliście idealny duet i zabójczą mieszankę. Czy tę współpracę zamierzacie kontynuować?
– Wstępnie rozmawialiśmy na ten temat, będziemy kontaktować się bliżej terminu zapisów na US Open, ale też dużo zależeć będzie od tego, w jakiej kondycji fizycznej będzie Su-Wei, ponieważ jest już bardziej u schyłku kariery (38 lat, red.) niż w jej środku. Ale jeżeli oboje będziemy tam występować, to znów zagramy razem.
– Na Instagramie zadedykowałeś sukces swojemu zmarłemu ojcu. Napisałeś, że dotrzymałeś obietnicy…
– Tak. Wygrywając Wimbledon, dotrzymałem obietnicy, którą parę lat temu złożyłem mojemu tacie. Dlatego to, czego dokonałem, było dla mnie podwójnie wyjątkowe.
– Wiem, że twój ojciec był twoim mentorem i pierwszym trenerem. To osoba, która wywarła na tobie największy wpływ na początku kariery?
– Tak, myślę, że tata na pewno rozpoczął mają przygodę z tenisem i był osobą, która mnie bardzo dużo nauczyła. Dzięki niemu jestem tutaj, gdzie jestem. Na pewno osiągam te rezultaty nie tylko dzięki ostatnim trenerom, ale też dzięki moim rodzicom. Tata był bardzo ważną osobą w moim życiu i mam nadzieję, że będę spełniać kolejne obietnice, jakie mu złożyłem.
– O zdrowie Huberta Hurkacza nie pytam, bo wiem, że nie chcesz o tym mówić. Czy trudno jest przygotowywać się do igrzysk, kiedy nie masz pewności, że będziesz mógł w nich zagrać?
– Na pewno jest ten występ owiany lekką tajemnicą, bo czekamy na decyzję Huberta i i informacje o jego zdrowiu. Ja ze swojej strony mogę jak najlepiej się przygotować i trzymać kciuki, żeby Hubert był zdrowy. Nie są to ostatnie igrzyska i jeżeli nawet teraz się nie uda, to mam nadzieję, że jeszcze razem na nich wystąpimy. Najważniejsze w tym wszystkim jest zdrowie Huberta.