Iga Świątek reaguje tuż po meczu. Dwie niesamowite wiadomości. Polka ogłasza
Dwie i pół minuty – tyle trwała rozmowa Igi Świątek z przedstawicielami prasy po batalii z Xiyu Wang, która dała Polce awans do ćwierćfinału igrzysk. Nasza faworytka do złota za jednym zamachem upiekła na korcie dwie pieczenie, czyli odniosła 50. zwycięstwo w 2024 roku, a ponadto została pierwszym przedstawicielem naszego kraju, który w rozgrywce singlowej awansował do tego etapu turnieju olimpijskiego. I właśnie od tych obu wyczynów dziennikarz Interii rozpoczął zadawanie pytań najlepszej tenisistce świata.
– Na pewno jestem dumna z siebie, ale przyznam szczerze, że ta pierwsza statystyka jest w pewnym sensie dla mnie ważniejsza, bo cieszę się, że jestem solidna przez cały sezon. Pokazałam właśnie, że mogę grać dobrze na różnych nawierzchniach, a to zawsze było moim celem. To, że jestem w ćwierćfinale igrzysk, to w pewnym sensie efekt tej pracy, więc jestem z siebie bardzo zadowolona – odparła Iga Świątek po pokonaniu, nie bez kłopotów, siłowo grającej Xiyu Wang.
Obu tenisistkom przyszło grać w skrajnie trudnych warunkach na korcie centralnym pomimo późnej pory. Nie dość, że temperatura była bardzo wysoka, to w dodatku panowała niezwykła duchota. Siedząc na koronie stadionu czuliśmy ogromny dyskomfort, a w niecce stadionu musiało być jeszcze bardziej wymagająco.- To prawda, ale przyznam, że też nad tym się nie koncentrowałam. Obie miałyśmy takie same warunki, a do tego myślę, że obie je dobrze wykorzystałyśmy, bo nasze piłki były bardzo dynamiczne i topspin mocno odskakiwał. Ona też często go używa i robi sobie nim przewagę, więc myślę, że w pewnym sensie miałyśmy pod tym względem sprzyjające warunki. Czyli z jednej strony to odczułyśmy fizycznie, a z drugiej mogłyśmy grać techniką, która z tego korzystała.