Sport

Powiało grozą w meczu Igi Świątek. Polscy kibice mieli już dosyć

Polscy kibice jeszcze nie zdążyli zapomnieć o problemach Huberta Hurkacza, który musiał skreczować w czwartym secie meczu z Arthurem Filsem, a ciemne chmury zebrały się nad kortem centralnym Wimbledonu, gdzie grała Iga Świątek. W pierwszym secie, przy zejściu do niskiej piłki, coś “pociągnęło” w plecach jej rywalkę, Petrę Martić. Na szczęście problemom udało się zaradzić masażem podczas przerwy medycznej i spotkanie rozstrzygało się na pełnym dystansie, z czego ucieszyli się polscy kibice. W tym Józef z Katowic, który w czwartek najgłębiej sięgnął do kieszeni, by oglądać najlepszą tenisistkę świata z bliska.

Podczas pierwszej wymiany w szóstym gemie doszło do wspomnianej, niebezpiecznej sytuacji. Martić, odbierając podanie Świątek, nagle usiadła na trawie z grymasem bólu na twarzy. Normalnie dograła dwa kolejne gemy i poprosiła o przerwę medyczną. Udzielono jej pomoc w okolicach dolnej części pleców.

Martić pozbierała się, ale Iga udowodniła, dlaczego jest tenisistką numer jeden. Znów w najważniejszych momentach wcisnęła “gaz”, najpierw w kluczowym gemie pierwszego seta, a w drugim budowała coraz bardziej wyraźną przewagę. W efekcie do 6:4 dołożyła 6:3 w drugim secie i w świetnym stylu zameldowała się w trzeciej rundzie.

Jednym z kibiców, spotkanych tuż po spotkaniu, był Józef z Katowic. – W niedzielę przyjechałem i w najbliższą niedzielę odjeżdżam. Byłem na kortach we wtorek, jestem dzisiaj, a następnym razem w sobotę – od razu zakomunikował.Chciałem powiedzieć, że trafił idealnie, ale… – No właśnie. Sam bym tak powiedział, że lepiej się nie dało, ale niestety widziałem Huberta Hurkacza. Było mi naprawdę smutno, że w taki sposób zszedł z kortu. Cieszę się, że trochę Iga go pomściła, dobrze że ją mamy – mówił, tylko przez moment będąc w słodko-gorzkim nastroju.No może jeszcze tylko jeden, jedyny raz lekko się zafrasował, gdy pojawiła się kwestia meczu na korcie centralnym, co oczywiście wiąże się z najdroższą pulą biletów.

Related Articles

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Back to top button